O smoku Grynbossie co zamku w Grybowie pilnuje

Dawno, dawno temu, kiedy ziemia grybowska porośnięta była nieprzebytą knieją, a rytm życia wyznaczało słońce, tylko w dolinie rzeki Białej kwitło życie. Opiekę nad okolicą sprawował kasztelan Bolko zwany Gniewnym.

Echa pradawnych czasów mówią o przedziwnych stworach zamieszkujących okoliczne lasy. Legendy głoszą, że istoty te były podobne trochę do gadów, trochę do żmij, później nazwano je smokami. Smoki żyły spokojnie, mieszkając w grotach, nie szkodziły ludziom, nie podchodziły blisko ich domostw.

Tak było do czasu kiedy w okolicy pojawił się Smok – Olbrzym. Początkowo nie był niebezpieczny, jednak po pewnym czasie znudziło mu się spokojne życie i zaczął wykradać ludziom zapasy jedzenia i picia. Na ziemi grybowskiej zapanował głód i strach.

Mieszkańcy udali się do grodu, prosząc Bolka Gniewnego o pomoc i uwolnienie ziemi grybowskiej od leniwego Smoka – Żarłoka.

Bolko Gniewny odkrył wtedy, że i jego spiżarni żarłoczny stwór nie ominął. Sprytny Smok – Olbrzym szybko zauważył, że najsmaczniejsze kąski znajdują się w zamkowych spiżarniach. Najbardziej lubił kosztować ziołowych nalewek, produkowanych tylko w grodzie kasztelana.

Mieszkańcy wraz z Bolkiem próbowali wszystkiego, by pozbyć się intruza. Rozpalano nocą ogniska, stawiano barykady, znaleźli się również śmiałkowie, którzy chcieli smoka pokonać. Na próżno… Potwór szybko nauczył się jak omijać strażników i niszczyć przeszkody.

Bolko wpadł jednak na pomysł… W grodzie mieszkał niezwykłej sławy i mądrości alchemik – Jaśko Przemądrzały. I nie bez powodu go tak nazywano. Wystarczyła mu jedna noc by wymyślić pułapkę na Smoka – Żarłoka. Rankiem stawił się u Bolka trzymając w rękach mała fiolkę wypełnioną zielonkawym płynem i poprosił, by kasztelan umieścił ją w zamkowej spiżarni. Tak też się stało. Bolko Gniewny zrobił to, o co poprosił go alchemik, ciekawy co stanie się dalej…

Rankiem kasztelana zbudził przeraźliwy huk. W pośpiechu wyjrzał przez okno, jego oczom ukazało się smocze cielsko przebite przez jedną z zamkowych baszt. Smok nie mógł się uwolnić, ponieważ jego skrzydła utknęły w środku wieży. Bolko polecił związać olbrzyma siedmioma linami i założyć mu opaskę na oczy, aby nie rzucił na mieszkańców uroku. Wszystkie oczy skupione były na potworze. Smok na początku ryczał, grzmiał i ział ogniem, nic to nie dało. Nie było sposobu na uwolnienie się od skutków nalewki Jaśka Przemądrzałego. Kiedy wszystkie próby zawiodły stwór zaczął płakać. I to jak! Z jego smoczych ślepi wylało się tyle łez, że utworzyły one strumień, który przybierał na sile z każdą kolejną łzą.

Bolkowi Gniewnemu zrobiło się żal smoka – bo serce miał dobre i nie chciał zrobić mu krzywdy. Zaproponował olbrzymowi, że uwolni go, jeśli ten obieca samemu żywić się, polując w okolicznych lasach i będzie trzymał się z dala od ludzkich spiżarni. Dostanie również część podziemnych pieczar znajdujących się pod grodem, gdzie będzie miał odtąd swoją kryjówkę. Pakt został zawarty, smoka uwolniono ale na przestrogę Bolko Gniewny polecił zamkowym kowalom wykuć podobiznę smoka, którą umieszczono w miejscu gdzie wcześniej utkwił stwór. Miała ona przypominać smokowi, co może się wydarzyć jeżeli złamie dane słowo i zacznie się na nowo panoszyć po okolicy.

Od tego czasu smok Grynboss, bo takie dzieci dały mu imię, pilnuje grodu, jego mieszkańców i wszystkich, którzy z dobrymi zamiarami odwiedzają grybowski zamek. Założył swoją smoczą rodzinę, przygarniając wszystkie okoliczne smoki pod swoje skrzydła. Nadal z niego straszny łasuch bo łakocie, które zostawiają dla niego dzieci – znikają w mgnieniu oka. Wdzięczny za dobroć okazaną mu przez Bolka sumiennie wypełnia swoje obowiązki, pamiętając rymowankę opowiedzianą mu przez kasztelana:

Gdy jednak chciwcy do skarbu i tajemnic grodu dostać się mają
Na drodze smoka Grynbossa stają,
On zaś pamiętny przysięgi roty,
Nie chowa cielska swojego w głąb groty,
Na swoich wrogów patrzy z pogardą,
Sycząc: „To ja tutaj pilnuję Grodu i skarbu!